GMINA MIEJSKO-WIEJSKA
   

Wacław BąkZ WACŁAWEM BĄKIEM, wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Piaseczyńskiego, rozmawia Grażyna Matusik-Tomaszewska

 

Konstancin jest gminą miejsko-wiejską. Bardziej wiejską, czy miejską?

 

– Nasza gmina to uzdrowisko, tereny wiejskie, usługowe i część miejska. Jedni drugim nie powinni przeszkadzać. Powinniśmy usiąść do stołu i wszystkie problemy: gospodarcze, obywatelskie i sąsiedzkie rozwiązywać wspólnie i pozwolić rozwijać się wszystkim, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Nie można przepisów interpretować ani w jedną, ani w drugą stronę.


Na terenach wiejskich mieszka coraz więcej osób, które nie są rolnikami. Mieszkają w naszej gminie od niedawna, pracują w Warszawie, z rolnictwem nie mają nic wspólnego.

 

– Nowi mieszkańcy mają nowe spojrzenie, nowe pomysły. Cieszę się, że sprowadzają się do nas. Rolnictwo na naszym terenie będzie jeszcze długo, jeśli tylko rolnikom nie będziemy przeszkadzać. Nawet nie pomagać, ale nie przeszkadzać.


A co przeszkadza konstancińskim rolnikom?


– No choćby statut uzdrowiska, który zablokował rozwój wsi. I tu nie chodzi o budowę blokowisk, bo nikt myślący logicznie nie ma takiego pomysłu. Jest studium, są określone kierunki zagospodarowania, które nadają kierunki rozwoju.Mamy ograniczenia wynikające z objęcia nas Warszawskim Obszarem Chronionego Krajobrazu, międzywale Wisły włączone jest do sieci Natura 2000. Tereny nadwiślańskie nadal są terenami uprawnymi. Tu się nic nie będzie działo nadzwyczajnego, rolnicy chcą po prostu gospodarować.

 

W jaki sposób statut uzdrowiska blokuje rozwój wsi? Ograniczenia w stosowaniu niektórych środków ochrony roślin mogły być dla rolników uciążliwe, ale nowa ustawa znosi ograniczenia dotyczące strefy B i C ochrony uzdrowiskowej.

 

– Byłem przeciwny statutowi i jestem przekonany, że miałem rację. Podjęliśmy uchwałę, a za nią przez 10 lat nic: brak planów zagospodarowania, a co za tym idzie możliwości rozwoju, budowania siedlisk. Aznowelizowana ustawa o środkach ochrony roślin jeszcze nie obowiązuje.Weszła w życie 27 kwietnia, ale nie ma do niej jeszcze przepisów wykonawczych.


Za dwa, trzy tygodnie zapewne będą.W czym jeszcze przeszkadza rolnikom objęcie terenów wiejskich strefą C ochrony uzdrowiskowej?

 

 

–W naszej gminie jest miejsce dla wszystkich. Ale czym kierują się ci, którzy chcą rolników uszczęśliwić na siłę? Może odwróćmy pytanie, jeżeli strefa C w niczym nie przeszkadza, jeżeli wszystko wolno, to po co została ustanowiona?

 

Po to, by na tych terenach nie powstały uciążliwe zakłady przemysłowe.

 

– O tym, co może powstać, decydują miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego.

 

Radni w większości nie są fachowcami w dziedzinie ochrony środowiska, dlatego potrzebne jest ustanowienie stref ochronnych uzdrowiska. Żeby nie powstała kolejna tzw. asfalciarnia, wytwórnia mas bitumicznych, wielkie magazyny.

 

– Mamy wytwórnię mas bitumicznych w Mirkowie, inne zakłady przemysłowe, magazyny, bo taki plan uchwaliła rada.

 

Pan również był w tej radzie.

 

– Byłem, i tak jak ja myślało może sześć osób. Inni zadecydowali inaczej.

 

Rolnicy twierdzą, że nie mogą budować domów i obiektów gospodarskich. Stowarzyszenie Inicjatyw Obywatelskich dwukrotnie złożyło do starostwa powiatowego w Piasecznie wniosek o udostępnienie informacji publicznej, prosząc o podanie liczby i powodów decyzji odmawiających wydania pozwolenia na budowę (w latach 2011–2013) i dwukrotnie takiej informacji nie otrzymało.Wydział Architektoniczno-Budowlany starostwa twierdzi, że przedstawienie takich danych wymaga zaangażowania znacznych sił i środków i nie jest to możliwe. Jednocześnie w odmowie wydania informacji czytamy: „Większość decyzji odmawiających jest wydawanych z powodu nie uzupełnienia przez inwestora braków nałożonych postanowieniem, a nie wynikających z niezgodności z planem miejscowym lub statutem uzdrowiska”. Czy wiceprzewodniczący rady powiatu mógłby pomóc w uzyskaniu takich danych?

 

– Sam chciałbym znać powody wydawania decyzji odmownych. Złożyłem w tej sprawie interpelację. Nie obiecuję, ale postaram się dowiedzieć.

 

Jak będzie wyglądała konstancińska wieś za 10–20 lat?

 

–Wieś się zmienia. Z naszego terenu nie było dużego odpływu mieszkańców do miasta.Większe gospodarstwa były dzielone między kilkoro dzieci i dziś przeważają gospodarstwa jedno-, dwuhektarowe, na których rolnicy uprawiają głównie warzywa i owoce. Z tej wielkości gospodarstwa nikt się nie utrzyma.Kiedyś mieliśmy fabrykę papieru i zakłady w Piasecznie, rolnicy uprawiali ziemię i pracowali w mieście.Dziś miejsc pracy ubyło.W przyszłości rolnicy będą wydzierżawiać kilkuhektarowe pola i powstaną duże gospodarstwa, po trzy, cztery we wsi. Pozostali zostawią sobie działki, na których ich dzieci będą mogły pobudować sobie domy. I to trzeba im umożliwić.Mamy również 270 ha należących do wspólnot gruntowych, zapisanych jako użytki zielone, a leżących odłogiem. Rosną na nich chwasty. Trzeba pomyśleć o zagospodarowaniu ich. Na naszym terenie mamy też wielkie, blisko 800-hektarowe gospodarstwo – SGGW Obory, o ogromnym potencjale. Z nimi też trzeba rozmawiać o przyszłości rolnictwa. Konstancin to szczególna miejscowość – są mieszkańcy bardzo bogaci i bardzo biedni. Samorząd powinien współpracować i rozmawiać ze wszystkimi. Powinniśmy rozmawiać z tymi, którzy mają kapitał, będą siłą napędową, którzy chcą coś zrobić.

 

Chcą coś zrobić dla siebie, czy dla gminy?


– Jeśli stworzą nowe miejsca pracy, zrobią coś dla siebie i dla nas wszystkich.

 

Pod protestem przedsiębiorców, dotyczącym czasowego ograniczenia tonażu pojazdów na drogach wojewódzkich 724 i 721, podpisali się ich pracownicy zamieszkali w m.in. Skierniewicach, Łodzi, Siedlcach – to nie są nasi mieszkańcy.

 

– Każde miejsce pracy jest cenne.Musimy zadbać o tereny, na których w naszej gminie powstaną nowe zakłady pracy – oczywiście nieuciążliwe, bo na naszym terenie o uciążliwych nie ma mowy. Uważam, że teren położony od wysypiska śmieci w Łubnej do Kawęczynka i okolice nie powinien być włączony do żadnej ze stref ochrony uzdrowiskowej i tam mogłyby powstać zakłady dające prace naszym mieszkańcom.

 

Jakiego rodzaju zakłady?

 

–Wszelkie usługi, produkcja: elektronika,mechanika. Żeby ten obszar mógł się rozwijać, trzeba też zadbać o połączenie drogi nr 79 z naszą drogą.

 

Do tej pory nie słyszeliśmy nic o planach rozwoju usług i produkcji na tym terenie, nikt niewystępował z takim pomysłem.


– Bo nie daliśmy takiej możliwości, bomy nie chcemy z nikim współpracować. Każda z firm, która chciałaby inwestować na naszym terenie, traktowana jest jako potencjalny przestępca: na pewno to jakiś przekręt, ktoś ma w tym jakiś interes, jest czyimś kuzynem, oszukają nas.

 

Czy nasza gmina, bardziej niż na przemysł, nie powinna stawiać na rozwój turystyki? Mamy dwie rzeki, piękne tereny nad Wisłą. Dlaczego nie powstało u nas ani jedno gospodarstwo agroturystyczne? To też jest biznes.

 

– To jest biznes i z czasem pewnie nastąpi rozwój funkcji turystycznych, ale to proces dość długotrwały. Potrzebne byłoby porozumienie i współpraca kilku samorządów, np. w kwestii uruchomienia żeglugi na Wiśle, od Warszawy do Kozienic.A po drodze mogłyby powstać przystanie w nadwiślańskich wsiach, zaplecze gastronomiczne i hotelarskie. Gospodarstwa agroturystyczne powstaną, trzeba tylko dać rolnikom taką możliwość, uchwalić wszystkie miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, skanalizować i zwodociągować wsie. Potrzebne są inwestycje, dopracowane prawo, niepozwalające na dowolną interpretację przepisów, konsekwencja.


Powstało Stowarzyszenie Przedsiębiorców i Rolników, Pan się do niego nie zapisał. Jest Pan bardziej przedsiębiorcą czy rolnikiem?

 

 

– Tak bym nie rozróżniał. Rolnik też jest przedsiębiorcą. Ado stowarzyszenia nie mogę się zapisać – jestem radnym i nie mogę stawać po żadnej ze stron.

 

W pewnym sensie każdy rolnik jest przedsiębiorcą, ale nie każdy przedsiębiorca jest rolnikiem. Ruch ciężkich pojazdów na naszych drogach nie przeszkadza niektórym przedsiębiorcom, ale jest uciążliwy dla tysięcy mieszkańców naszej gminy.

 

– Dlatego powinniśmy się wspierać i walczyć o budowę obwodnicy.

 

W budżecie na 2012 r.Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich przeznaczył 700 tys. zł na wykonanie dokumentacji obwodnicy. Pieniądze te jednak zostały zdjęte z budżetu i prace nie rozpoczęły się.


– Prace nie rozpoczęły się, bo wciąż chcemy zmieniać założenia. Jest uchwała rady miejskiej, jest zatwierdzony przebieg obwodnicy, a my wciąż dyskutujemy – zwołujemy kolejne spotkania, składamy kolejne wnioski. Każdy chciałby nowej drogi, ale na terenie sąsiada. Zawsze pewna grupa osób będzie niezadowolona z przyjętych rozwiązań. Ruch na drogach wojewódzkich przeszkadza nie tylko mieszkańcom naszej gminy. Jestem radnym powiatowym i wiem, że podobnie jest w gminach Góra Kalwaria i Piaseczno.Te gminy też chciałyby mieć obwodnicę i na komisji w starostwie nie raz usłyszałem: „czy Konstancin to jakieś nadzwyczajne miejsce?”Te trzy samorządy powinny usiąść do stołu i rozmawiać.To nie będą łatwe rozmowy, bo Góra Kalwaria mniej jest zainteresowana budową obwodnicy na terenie naszej gminy, a bardziej obwodnicą drogi nr 50.

 

A jednak Konstancin to wyjątkowe miejsce – jedyne na Mazowszu uzdrowisko. Uzdrowiskiem był już przed wojną, założony został jako „ulepszona miejscowość letnicza”.

 

–Ale tylko i wyłącznie Konstancin.Dalsze wsie już nie. Ja też jestem za tym, by Konstancin był uzdrowiskiem, ale zamiast od statutu powinniśmy zacząć od budowy infrastruktury, dróg, uchwalenia MPZP. Jako radnemu zależymi, by powstały nowe obiekty uzdrowiskowe, tężnia z prawdziwego zdarzenia – żeby drzew w nowym parku nie zniszczyły, jak poprzednio, opary solanki. Żeby strefa A była zadbana, obiekty uzdrowiskowe i zabytki oznakowane, by przyjezdni nie pytali: a gdzie to uzdrowisko? Jeśli uzdrowisko będzie się rozwijało, rolnicy sami przyjdą i będą chcieli być w strefie C.

 

I na to będziemy czekać. Dziękuję za rozmowę.

   
Drukuj