PRZYSZŁOŚĆ MIRKOWA W TRZECH ODSŁONACH
   

 

Mirków

 

ODSŁONA PIERWSZA: ADAPTACJA ISTNIEJĄCEJ PUSTYNI

 

Od momentu podjęcia uchwały o przystąpieniu do zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP) radni czekali na pierwszą wersję projektu planu ponad dwa lata. W międzyczasie z terenu pofabrycznego zniknęły niemal wszystkie budynki (z wyjątkiem tych wcześniej wpisanych do rejestru zabytków, a obecnie z niego wykreślonych na wniosek spółki Konstans – choć i te błyskawicznie obracają się w ruinę). Wielki, gęsto zabudowany obszar zamienił się w pustynię. Dlaczego te dwa lata były takie ważne? Plan miejscowy jest przygotowywany w oparciu o stare studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego z 1999 r. Studium to stanowi, że dla terenu pozostałego po papierni „obowiązuje adaptacja istniejącej zabudowy”. Dlatego właśnie w raporcie z warsztatów Charrette w październiku 2012 r. – szumnie reklamowanych jako okazja do stworzenia profesjonalnej wizji przyszłości, skonsultowanej z mieszkańcami i zgodnej z najnowszymi światowymi trendami – znalazły się wspaniałe rysunki oraz szczegółowe opisy adaptacji poszczególnych obiektów pofabrycznych. Dziś zdecydowana większość tych obiektów już nie istnieje – w ich miejsce mamy puste place. Adaptacji nie będzie.

 

Skoro zatem nie musimy już niemal niczego „adaptować”, to na jakie formy zagospodarowania pozwala studium? „Obiekty produkcyjne mogą być w zasadzie lokalizowane na terenie obok Zakładów Papierniczych w Jeziornie, w rejonie Habdzina i Turowic…” (NB. zapis o lokalizacji przemysłu na polach za Habdzinem powtórzono w projekcie nowego studium!) „Dopuszcza się realizacje zabudowy mieszkalnej – zagrodowej i jednorodzinnej oraz usług o uciążliwości nie wykraczającej poza granice działki” (dokładnie tak zdefiniowana jest np. „usługa” świadczona przez wytwórnię mas bitumicznych, którą Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska oraz Urząd Miasta i Gminy nadal określają jako „nieuciążliwą”). Ponadto ze studium dowiadujemy się, że „usługi i zakłady produkcyjne mogące stwarzać uciążliwość dla środowiska lokalizowane są jedynie poza strefą B ochrony uzdrowiska” (czyli właśnie w Mirkowie lub na terenach wiejskich), zaś dla terenu podmokłego za fabryką (własność wspólnoty gruntowej Bielawa) rysunek studium wskazuje: P, S, B: teren pod działalność gospodarczą, potencjalnego rozwoju funkcji przemysłowej: przemysł, składy, budownictwo, usługi.

 

Podsumowując: funkcją dominującą ma być według studium produkcja przemysłowa, składy i magazyny. Funkcją uzupełniającą – budownictwo jednorodzinne. Pytanie, kto zbuduje osiedle domków na zdegradowanym terenie poprzemysłowym, w sąsiedztwie asfalciarni, mając w perspektywie budowę w bezpośrednim sąsiedztwie wielu podobnych „nieuciążliwych” zakładów oraz baz przeładunkowych. Pytanie jest raczej retoryczne.

 

 

 

ODSŁONA DRUGA: PLAN MIEJSCOWY, CZYLI GROCH Z KAPUSTĄ NA WYNOS

 

Na posiedzeniu Komisji Ładu Przestrzennego i Spraw Komunalnych Rady Miejskiej w dniu 4 czerwca, burmistrz Kazimierz Jańczuk zakomunikował radnym, że firmy Metsä Tissue oraz Konstans rezygnują z planu centrum handlowo-kulturalno-sportowego (w obiektach zabytkowych) na rzecz marketów do 2 tys. mkw., na które pozwala stare studium. Burmistrz stwierdził także, że należy rozważyć uchwalenie nowego planu wyłącznie dla terenów Metsy i Konstansu, co oznaczałoby, że tzw. asfalciarnia, magazyny po B-Bisie oraz inne zakłady koło terenów szkolnych i RKS Mirków pozostaną bez żadnych zmian.

 

23 czerwca radni doczekali się wreszcie prezentacji projektów obu planów miejscowych: osiedla Mirków oraz terenów pofabrycznych. Na osiedlu bez zmian, poza ponad czterema hektarami pod domki jednorodzinne między blokami a rzeką. Sporo dyskusji wywołała kwestia wyjazdów z osiedla: rozważano możliwość stworzenia wyjazdu na ul. Wojska Polskiego za żłobkiem.

 

Na terenie pofabrycznym szczegółowo wymieniono wszystkie zabytki. Problem w tym, że obecnie nie są już one ujęte w rejestrze wojewódzkim. Władze gminy twierdzą, że opiszą szczegółowo formy ich ochrony w ewidencji gminnej, która nie stanowi jednak żadnego skutecznego zabezpieczenia, a na dodatek na razie, jak się wydaje, tempo dewastacji jest znacznie większe niż tempo dokumentowania. Zabytki obejmują prostokąt na wprost głównej bramy rozmiarami niewiele większy niż sąsiedni staw. Mają być one według planu adaptowane na lofty z usługami w parterze. Wokół obiektów zabytkowych: usługi nieuciążliwe, sklepy i markety do 2000 mkw., garaże, parkingi i drogi wewnętrzne. Duże możliwości otwierają się natomiast wskutek zapisów projektu po (prawdopodobnej) likwidacji zrujnowanych historycznych budowli: w ich miejsce może powstać gęsta czteropiętrowa zabudowa z mieszkaniami powyżej parteru, przy czym powierzchnia biologicznie czynna wyniesie zaledwie 10 proc. (parametry porównywalne z najgęściej zabudowaną częścią Kabat).

 

Ciekawe są również zapisy dotyczące pasa między ul. Mirkowską a kamienicą Bristol i tzw. domem dyrektora nad stawem (najstarszy budynek mieszkalny w mieście, z ok. 1830 r.). Na tym terenie projekt planu przewiduje zabudowę mieszkaniową wielorodzinną, czyli po prostu czteropiętrowe plomby, skwapliwie dodając: „dopuszcza się bilansowanie miejsc postojowych dla samochodów poza terenem”. To konieczne, bo według przedstawionych parametrów zabudowy może zabraknąć miejsca na parking dla nowych mieszkańców.

 

A co z największym kilkudziesięciohektarowym obszarem rozciągającym się między fabryką, rzeką i szkołami a podmokłą łąką? Tutaj planista dał inwestorom znaczną swobodę: zabudowa mieszkaniowa jednorodzinna, usługi tzw. nieuciążliwe „z dopuszczeniem usług nieuciążliwej działalności rzemieślniczej wraz z towarzyszącą zabudową składową”. Co to jednak jest, według polskich przepisów: rzemiosło z towarzyszącymi składami? Nie wiemy. Tego żadna ustawa nie definiuje. A pod hasło, któremu brak definicji, podciągnąć można bardzo wiele.

 

 

 

ODSŁONA TRZECIA: UZDROWISKOWA BOMBA ZEGAROWA

 

Kiedy w 2002 r. radni uchwalali obecnie obowiązujący plan miejscowy Mirkowa, dodali w ostatniej chwili „nieuciążliwą działalność gospodarczą” na terenie sąsiadującym z boiskiem RKS Mirków i szkołami. Dzięki temu powstała tzw. asfalciarnia. Jeśli tamten plan miał pewne luki, to ten projekt jest dziurawy, jak ser szwajcarski i niesłychanie liberalny. Jakie mogą być tego konsekwencje?

 

Nowa papiernia czy inna wielka fabryka u nas już raczej nie powstaną, bo takie zakłady przenoszą się obecnie tam, gdzie koszty pracy są niższe, a grunty – tańsze. Jeśli uchwalimy plan miejscowy Mirkowa w oparciu o obowiązujące studium oraz projekt przedstawiony radnym 23 czerwca, prawdopodobne jest, że Mirków stanie się centrum logistycznym z tysiącami ciężarówek zjeżdżających się tu po drogach całej gminy, w tym przez centrum uzdrowiska. Prawdopodobne jest także powstanie wielu drobnych uciążliwych zakładów, szczególnie w kontekście faktu, że przygotowywana obecnie przez grupę posłów nowelizacja ustawy o uzdrowiskach znosi wszelkie ograniczenia dla zakładów produkcyjnych w strefach B i C ochrony uzdrowiskowej, a zapisana w projekcie planu miejscowego „nieuciążliwość” (definiowana rozporządzeniem Rady Ministrów z 9 listopada 2010 r.) jest – w kontekście znanych nam już zjawisk – fikcją urzędową. W miejsce zabytków mogą powstać czteropiętrowe bloki ze sklepami w parterze, zwane szumnie „zabudową usług centrotwórczych”.

 

Najistotniejsze jest jednak co innego: chaos przestrzenny, brak spójnej koncepcji. Brak pomysłu, jak wyprowadzić z Mirkowa uciążliwą produkcję i jak nie wprowadzić tam kolejnej, jak pogodzić domki jednorodzinne i czterokondygnacyjne bloki z wielkimi magazynami, logistyką czy też „rzemiosłem ze składami”. Zarówno obecna sytuacja w Mirkowie, jak i przygotowywany projekt planu miejscowego to tykające bomby zegarowe o ogromnej sile. Wybuchną po wyborach.

 

TOMASZ ZYMER
radny Rady Miejskiej
Konstancina-Jeziorny,
Stowarzyszenie
Uzdrowisko Dzieciom

   
Drukuj