KUKUŁCZE JAJO autor: GRAŻYNA MATUSIK-TOMASZEWSKA
   

Kiedy najlepiej podrzucić mieszkańcom kukułcze jajo? W czasie wakacji, podczas letniej przerwy w pracach rady miejskiej, kiedy mało kto zagląda do Biuletynu Informacji Publicznej (BIP).

 

Składowisko odpadów - Konstancin

 

Obwieszczenie burmistrza gminy Konstancin-Jeziorna o wyłożeniu do publicznego wglądu projektu zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP) terenu Cegielni Chylickiej wraz z prognozą oddziaływania na środowisko ukazało się w BIP 10 lipca. Plan dostępny był w Urzędzie Miasta i Gminy do wglądu od 21 lipca do 11 sierpnia, dyskusja publiczna nad rozwiązaniami przyjętymi w projekcie MPZP odbyła się 4 sierpnia, a uwagi należało składać w nieprzekraczalnym terminie do 25 sierpnia.

 

Czego dotyczy zmiana? Kwestii niezmiernie istotnej dla okolicznych mieszkańców – zalegalizowania lokalizacji Gminnego Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (GPSZOK). W czasie ubiegłorocznych wakacji podobnie próbowano uszczęśliwić społeczność naszej gminy budową zakładu przetwarzania odpadów wielkogabarytowych, w tym zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (ZSEE), oraz punktu selektywnego zbierania odpadów w Mirkowie na terenach należących do spółki Saur Konstancja.

 

Przypomnijmy: teren, na którym działać ma GPSZOK, wskazała firmie Lekaro gmina. Chociaż punkt działał od lipca ubiegłego roku, firma Lekaro wystąpiła dopiero we wrześniu do starostwa piaseczyńskiego o pozwolenie na lokalizację GPSZOK na ul. Słowiczej. 5 października 2013 r. starosta wydał decyzję odmowną twierdząc, że lokalizacja jest niezgodna z MPZP Cegielni Chylickiej.

 

Na dodatek, mimo że gmina była (i jest obecnie) we władaniu działek przy ul. Słowiczej, to są do nich roszczenia za strony ich dawnego właściciela. Burmistrz polecił, by punkt zbiórki przy ul. Słowiczej prowadził zamiast firmy Lekaro... pracownik gminy. A że gmina nie ma prawa prowadzić samodzielnie działalności związanej ze składowaniem i przyjmowaniem odpadów i starostwo nie wydało pozwolenia? No to co? Parafrazując klasyka: GPSZOK jest, a jakoby go nie było. Burmistrz publicznie stwierdził, że w razie zastrzeżeń wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska gmina zapłaci karę.

 

Pół roku po przejęciu punktu przez gminę, w lipcu 2014 r., Robert Korczak, dziennikarz gazety „Nad Wisłą” (nr 168 z dnia 17 lipca br.) postanowił sprawdzić, czy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ) zareagował na prowadzenie zbiórki odpadów bez zezwolenia. Nie zareagował. Dlaczego? Bo jak poinformował Roberta Korczaka Miłosz Jarzyński, naczelnik Wydziału Inspekcji WIOŚ, „miejsce zbiórki funkcjonowało wyłącznie w okresie od 1 lipca do 9 listopada 2013 roku i było prowadzone przez firmę Lekaro. Tak wynika z zeszłorocznego sprawozdania gminy z realizacji zadań z zakresu gospodarki odpadami”. „Nad Wisłą” ujawnia również, że Miłosz Jarzyński stwierdził, iż brak punktu odbioru odpadów potwierdziła kontrola, którą WIOŚ przeprowadził przy Słowiczej w dniach 14 listopada – 11 grudnia 2013 r. „Znikający punkt” do dziś kojarzył nam się z tytułem całkiem niezłego filmu, ale nie była to farsa.

 

Parafrazując klasyka: GPSZOK jest, a jakoby go nie było

 

Robert Korczak próbował również rozmawiać z burmistrzem Kazimierzem Jańczukiem i usłyszał: „Panie redaktorze, jeśli inicjuje pan działania zmierzające do ukarania burmistrza przez WIOŚ, to gratuluję i życzę powodzenia. Traktuję to jako rozgrywkę wyborczą. Myślę, że nie mamy o czym rozmawiać”. Jak widać, przepisy, zakazy i nakazy obowiązują zwykłych Iksińskich, władzy wszystko wolno. Reklama pierogarni zdecydowanie nadwyręża wizerunek miejscowości uzdrowiskowej, ale składowisko śmieci sąsiadujące z zabudową mieszkaniową i placówkami ochrony zdrowia – z pewnością nie. Oczywiście tylko zdaniem władz, bo mieszkańcy Cegielni Chylickiej sądzą inaczej. „Proszę o interwencję w sprawie zalegalizowania utworzonego w centrum Konstancina punktu selektywnej zbiórki odpadów” – pisze w liście do naszej redakcji D.A. „W centrum Konstancina powstanie składowisko śmieci zwane punktem selektywnej zbiórki odpadów! Takie składowisko będzie zatruwało powietrze w całym mieście, które jest uzdrowiskiem. (…) To jest obszar, w pobliżu którego znajduje się liczna zabudowa mieszkaniowa, ośrodki medyczne STOCER, szpital dziecięcy – okna z sal ciężko chorych dzieci wychodzą na teren składowiska – ośrodek opieki nad ciężko chorymi starszymi osobami Tabita, hotele, zabytkowe wille i przedszkola. Już obecnie dokonuje się nielegalnego wypalania zgromadzonych tam śmieci, aby obniżyć koszty ich wywozu, a popiół ze spalania odpadów roznosi się po całym terenie i okoliczni mieszkańcy skarżą się na smród, pył i hałas. Aktywność pieca widać nawet na mapach satelitarnych dostępnych na stronie internetowej urzędu miasta. Już obecnie w tym miejscu jest problem ze szczurami i dzikami, ponieważ nie zachowane są żadne normy dotyczące składowania śmieci, a zbierane są tu wszelkie rodzaje odpadów komunalnych, również te niebezpieczne: ZSEE, resztki rozpuszczalników i farb, potłuczone żarówki, lampy fluorescencyjne i inne odpady zawierające rtęć (w tym termometry rtęciowe)” – wylicza mieszkanka i podkreśla, że na placu, na którym gromadzone są odpady, nie ma odpowiedniej infrastruktury odprowadzania ścieków, które powstają w wyniku opadów deszczu, co prowadzi do zatrucia wód gruntowych i gleby na terenie Cegielni Chylickiej. „Z worków z gnijącymi zielonymi odpadami, gromadzonych w przerdzewiałych kontenerach wypływa brunatna ciecz, a towarzyszy jej fetor trudny do opisania. Co ważne, działka, na której burmistrz chce zalegalizować składowanie śmieci, nie należy do gminy i toczy się postępowanie w sprawie odzyskania terenu przez prawowitych właścicieli, więc nadal będzie to prowizorka, na której gmina nie poczyni żadnych inwestycji” – dodaje czytelniczka.

 

Przepisy, zakazy i nakazy obowiązują zwykłych Iksińskich, władzy wszystko wolno. Reklama pierogarni zdecydowanie nadwyręża wizerunek miejscowości uzdrowiskowej, ale śmietnisko – z pewnością nie

 

– W prognozie oddziaływania na środowisko, sygnowanej przez kierownika Wydziału Planowania Przestrzennego UMiG, Ewę Klimkowską-Sul czytamy: „Zmiany planu nie wpłyną negatywnie na stan środowiska w obszarze”. Jakżeby inaczej, przecież asfalciarnia też nie wpływa negatywnie na środowisko, a uciążliwość zakładu nie wykracza poza granice działki – zwraca uwagę kolejna mieszkanka Cegielni.

 

Działka, na której burmistrz chce zalegalizować składowanie śmieci, nie należy do gminy i toczy się postępowanie w sprawie odzyskania terenu przez prawowitych właścicieli, więc nadal będzie to prowizorka, na której gmina nie poczyni żadnych inwestycji

 

20 sierpnia odbyło się spotkanie władz miasta z protestującymi mieszkańcami Cegielni. – Burmistrzowie i przewodniczący rady miejskiej zasiedli w gabinecie burmistrza Jańczuka, my tłoczyliśmy się na stojąco, gdzie kto mógł: w gabinecie i w sekretariacie, sala na Świetlicowej była zamknięta na głucho – mówi uczestniczka spotkania. – Włodarze nie mieli nam wiele do zaproponowania argumentując, że w każdej gminie musi być taki punkt, a w naszej najlepiej właśnie tu. Pewnie musi, ale na poszukanie odpowiedniego miejsca gmina miała wystarczająco dużo czasu, ponad półtora roku. A o likwidacji istniejącej w tym miejscu bazy ZGK też słyszeliśmy już 10 lat temu. Jednak wobec naszej zdecydowanej postawy – a przygotowaliśmy się solidnie: wzięliśmy mapy, dokumenty, pisma i zdjęcia satelitarne – burmistrz zapowiedział wycofanie się z proponowanej zmiany MPZP, poszukanie innej lokalizacji GPSZOK i uprzątnięcie terenu dotychczas zajmowanego przez składowisko.

 

Zmianą MPZP Cegielni Chylickiej zajmą się radni podczas pierwszej powakacyjnej sesji rady miejskiej we wrześniu. Mieszkańcy Cegielni zapowiadają liczny udział w sesji.

   
Drukuj