Nie zgadzam się z polityką zakłamania
   

Stanisław SzenZe STANISŁAWEM SZENEM, radnym Rady Miejskiej Konstancina-Jeziorny, rozmawia Grażyna Matusik-Tomaszewska.


Jest pan doświadczonym samorządowcem. Jak ocenia pan pracę samorządu w obecnej kadencji?


– Z woli wyborców od trzech kadencji jestem radnym w naszym mieście.Wobecnej kadencji pracuję w dwóch komisjach stałych: Budżetu i Finansów oraz Bezpieczeństwa, Oświaty, Kultury i Sportu oraz w dwóch komisjach doraźnych. Ocenę pracy całego samorządu pozostawiam mieszkańcom Konstancina-Jeziorny. Jednak po rozmowach z wyborcami stwierdzam, że z urzędu do mieszkańców przekazywane są informacje, które nie są zgodne z tym, co naprawdę dzieje się w konstancińskim samorządzie. I mimo tej propagandy sukcesu, w opinii społecznej w kraju Konstancin zamiast być kojarzony z uzdrowiskiem, kojarzony jest z przykładami burzenia zabytków, z asfalciarnią, tragiczną sytuacją komunikacyjną i z nieposprzątanymi ulicami.


Projekty uchwał przedstawiane przez burmistrza są niedopracowane, z wieloma błędami, autopoprawkami lub z nieprawdziwymi uzasadnieniami. Dlatego wiele przyjętych uchwał jest negatywnie opiniowanych przez organy nadzorcze

 

Na szczęście w tej kadencji do rady miejskiej weszło kilku radnych, którzy wiedzą na czym polega samorządność, sumiennie analizują wydawanie środków publicznych, potrafią pełnić funkcję organu stanowiącego i, zgodnie z ustawą samorządową, kontrolować pracę burmistrza i gminnych urzędników. Lepiej prowadzone jest biuro rady miejskiej i sesje rady, poprawiła się praca merytoryczna w komisjach, a podejmowane przez radnych ustalenia i wnioski są poprawnie udokumentowane. Komisje mają dużo pracy – projekty uchwał przedstawiane przez burmistrza są niedopracowane, z wieloma błędami, autopoprawkami lub z nieprawdziwymi uzasadnieniami. Dlatego wiele przyjętych uchwał jest negatywnie opiniowanych przez organy nadzorcze – Regionalną Izbę Obrachunkową, czy urząd wojewódzki. Dla kierunków rozwoju naszej gminy korzystne było wprowadzenie przez przewodniczącego rady miejskiej do kalendarza posiedzeń tematyki zagadnień priorytetowych dla Konstancina-Jeziorny. Dzięki temu powstał program rozwoju żłobków i przedszkoli do końca 2013 r., program budowy dróg gminnych, zapoznaliśmy się z olbrzymimi problemami gminy w dziedzinie gospodarki wodno-kanalizacyjnej oraz z sytuacją służby zdrowia. Taka potrzeba merytorycznej pracy nie zawsze znajduje zrozumienie u burmistrza, który chciałby jednocześnie kierować radą miejską i urzędem gminy.


Jak ocenia pan wydatkowanie publicznych pieniędzy?

 

– Dzięki wnikliwości radnych, ich uporowi i szczegółowej analizie dokumentów, udało się w gminnej kasie zatrzymać część pieniędzy, które miały być przeznaczone na igrzyska i zabawy. Również dzięki radnym doszło do ustalenia wielu kosztownych nieprawidłowości w realizacji gminnych inwestycji: remontów Zespołu Szkół nr 1 i nr 5 oraz Hugonówki.W szkole do dzisiaj nie funkcjonują windy dla niepełnosprawnych i dzieci na wózkach trzeba wnosić na rękach.W sprawie Hugonówki burmistrz Marek Skowroński nie widział żadnych uchybień. Dopiero przyparty do muru przez działania opozycyjnych radnych złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez swoich podwładnych. Podwładnych, których rekomendował, przyjął do pracy i wychwalał na łamach lokalnej prasy. Jako członek Komisji Budżetu i Finansów bardzo krytycznie oceniam stan finansów naszej gminy i sposób gospodarowania nimi. Burmistrz wraz ze swoją koalicją doprowadził do największego w historii gminy deficytu budżetowego. Uchwała budżetowa, która powinna być drogowskazem na cały rok, jest na każdej sesji rady zmieniana. A jak wygląda dbałość o stan naszych finansów? Na przykład tak: przez wiele lat walczyliśmy o ogłoszenie przetargu na obsługę bankową, były zalecenia rady w tej sprawie.W końcu po rozstrzygnięciu przetargu okazało się, że ten sam bank może obsługiwać gminę o kilkadziesiąt tysięcy złotych taniej!

 

Cieszy, że są obszary działalności gminy, do których radni, nawet ci wymagający, nie mają zastrzeżeń, np. oświata. W wyremontowanych szkołach poprawiły się warunki nauki i pracy


W wyniku opieszałości i uporu burmistrza mieszkańcy gminy stracili kilkaset tysięcy złotych. Obsługa prawna gminy kosztuje nas kolejne kilkaset tysięcy złotych rocznie, a wciąż płacimy kary i odszkodowania, często wynikające z opóźnień w płatnościach lub źle sformułowanych umów. Wiele inwestycji w naszej gminie wykonywanych jest za kwoty o wiele wyższe niż w innych gminach, np. wydatki na halę Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji, czy na amfiteatr. Konstanciński amfiteatr to bodaj najdrożej zbudowany taki obiekt w Polsce – jedno miejsce siedzące kosztowało ponad 20 tys. zł. Mimo tak wysokich nakładów, zbudowany został z dziesiątkami błędów użytkowych. Interesująco wyglądają również wydatki na współpracę zagraniczną i na promocję – zamiast promocji gminy, służą promocji burmistrza.

 

Źle się dzieje w finansach gminy, może w lepszej kondycji jest oświata i kultura?


– W porównaniu z finansami na pewno tak. Cieszy, że są obszary działalności gminy, do których radni, nawet ci wymagający, nie mają zastrzeżeń, np. oświata. W wyremontowanych szkołach poprawiły się warunki nauki i pracy. Widać zmianę na lepsze w poziomie proponowanych mieszkańcom imprez, festiwali i występów przy szerszym wykorzystaniu bardzo dobrych artystów, wywodzących się z naszej gminy: uczniów szkoły muzycznej, orkiestry Rondo, naszych chórów i zespołów tanecznych, prowadzonych przez szkoły. Ci mali i dorośli artyści uświetniają wiele gminnych uroczystości i z pewnością lepiej służą upowszechnianiu kultury niż zespoły, które za półtoragodzinny występ inkasują 125 tys. zł.

 

Zaplecze burmistrza Marka Skowrońskiego, najbardziej liczebny klub w radzie miejskiej Prawo – Rodzina – Sprawiedliwość (nie mylić z partią Prawo i Sprawiedliwość, od której zaanektowano w celu wyborczym nośne hasła) dokonał podziału na koalicję i opozycję

 

Postrzegany jest pan jako jeden z bardziej aktywnych radnych, przedstawiających problemy gminy w innym świetle, niż czyni to burmistrz...

 

– Określa mnie Pani jako radnego opozycyjnego. A ja wciąż uważam, że ten najniższy szczebel demokratycznego samorządu, jakim jest gmina, powinien mieć radę niepodzieloną, a w pracy merytorycznej w komisjach i na sesjach powinni brać udział wszyscy radni, zgodnie z ich umiejętnościami i wiedzą. To zaplecze burmistrza Skowrońskiego, najbardziej liczebny klub w radzie miejskiej, Prawo – Rodzina – Sprawiedliwość (proszę nie mylić z partią Prawo i Sprawiedliwość, od której zaanektowano w celu wyborczym nośne hasła) dokonał podziału na koalicję i opozycję. Klub Porozumienie Obywateli Konstancina-Jeziorny, członkami którego oprócz mnie są Sławomir Dębiński, Kazimierz Jańczuk i Ryszard Machałek pozostaje w opozycji do burmistrza, ponieważ nie odpowiada nam jego sposób, styl i jakość sprawowania urzędu, razi niekompetencja. Od lat żądamy transparentnego samorządu, nie zgadzamy się z polityką zakłamania i łamania podstawowych zasad prawa i demokracji. Nie odpowiada nam, że burmistrz przypisuje sobie wszystkie pozytywne działania w gminie, bagatelizuje niepowodzenia, a prawidłowe wykonywanie obowiązków ogłasza sukcesem, natomiast na radę lub podległych mu pracowników zrzuca winę za swoje błędne decyzje. Podtrzymuję swój apel, wyrażony w drugim roku obecnej kadencji: „Niech burmistrz zrobi coś dobrego dla Konstancina-Jeziorny i poda się do dymisji”.


Dziękuję za rozmowę

   
Drukuj