DZIAŁANIA POZOROWANE
   

Bogusław KomosaZ BOGUSŁAWEM KOMOSĄ, przewodniczącym Komisji Rozwoju, Ładu Przestrzennego i Spraw Komunalnych, rozmawia Grażyna Matusik- -Tomaszewska.

 

Kierunki rozwoju gminy, planowanie przestrzenne i sprawy komunalne to trzy ogromne obszary działalności gminy. Które z tych zagadnień przysparzają komisji najwięcej pracy?

 

– Najwięcej czasu zabiera opiniowanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Opracowanie i uchwalenie wielu z nich trwa latami. Założenia do planu przedstawia projektantom burmistrz. Wiele decyzji dotyczących planu burmistrz podejmuje jednoosobowo i na te decyzje czekamy już nawet nie tylko miesiącami, ale latami.

 

Czy te prace muszą trwać pięć, siedem, czy 10 lat?

 

– Moim zdaniem nie.Wszystkie plany terenów wiejskich powinny być już dawno uchwalone. Na tych terenach nie ma wielkich problemów, nad którymi trzeba debatować latami. Trudniej jest w przypadku terenów miejskich – miasto zostało podzielone na kilka dużych obszarów o bardzo różnorodnych funkcjach i zróżnicowanym zagospodarowaniu. Pogodzenie interesów mieszkańców, developerów i inwestorów nie jest łatwe. Ci, którzy już zbudowali swoje domy chcą, aby wokół były tereny zielone. Ci, którzy dopiero budują, na swojej działce chcą zabudować jak najwięcej, ale obok też woleliby mieć zielono. Nikt nie chce drogi koło swojej działki.

 

A co z planami prawie gotowymi?

 

– Są wstrzymane. Komisja rozpatrzyła kilkaset wniosków: do planu centrum Konstancina, planu strefy A, zarzuty i protesty do planu północno-zachodniego Skolimowa i od kilku miesięcy czekamy na wyłożenie tych planów. Gotowych było wiele projektów: Łęg, Czernidła, zmiana Bielawy. Termin wyłożenia zależy od zlecającego, czyli burmistrza, nie od komisji.

 

Komisja nie pracuje nad studium. Żeby rozpatrywać wnioski, musimy wiedzieć ile terenów przewidzianych jest pod zabudowę mieszkaniową, ile pod inwestycje, ile i gdzie pod drogi. Takich materiałów nie dostaliśmy

 

Jak postępują prace nad nowym studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy?

 

 

– Komisja nie pracuje nad studium. Odbyło się jedno posiedzenie komisji, na którym poprosiliśmy o przedstawienie założeń do prac nad nowym studium. Żeby rozpatrywać wnioski, musimy wiedzieć ile terenów przewidzianych jest pod zabudowę mieszkaniową, ile pod inwestycje, ile i gdzie pod drogi. Trzeba znaleźć nowe tereny publiczne pod oczyszczalnie, cmentarz, przedszkola, szkołę, ośrodki zdrowia. Musimy wiedzieć jaki jest plan rozwoju infrastruktury technicznej. Takich materiałów nie dostaliśmy. Bez takiej wiedzy prace nie mogą zakończyć się powodzeniem.

 

Komisja zajmuje się również gminnymi inwestycjami…

 

– To jest temat rzeka. Lista potrzeb w naszej gminie nie ma końca.Wieloletnie zaniedbania dają o sobie znać: brak przedszkoli i konieczność remontów istniejących, tragiczny stan szkoły w Opaczy, brak ratusza, oczyszczalni ścieków itd. Oddzielnym tematem jest stan naszych dróg. Są one remontowane, ale potrzeby są ogromne, szczególnie na terenach wiejskich. Znamienne jest, że mimo dużych korków na ulicach od lat nie zbudowano nowej drogi. Sądzę, że przy lepszej współpracy z samorządem powiatowym i wojewódzkim, przynajmniej część problemów można było już dawno rozwiązać. Komisja podjęła prace nad poszerzeniem oferty komunikacji zbiorowej, przeznaczyliśmy na ten cel dwukrotnie większe pieniądze.

 

Dobiega końca budowa nowych mieszkań komunalnych w Mirkowie. Jakie są kryteria przydzielania lokali i kto to robi?

 

– Przydziałem mieszkań zajmuje się burmistrz, zapewne z komisją urzędową. Rada miejska nie ma udziału w tych pracach. Trudno mieć wpływ na kryteria, jakimi kieruje się komisja. Uważam, że sprawom budownictwa socjalnego w naszej gminie należy poświęcić więcej uwagi. Uporządkować zasoby, dużą część mieszkań sprzedać najemcom w systemie wieloletnich tanich kredytów.Ale oczywiście nie za 10 proc. wartości, bo z czego
zbudujemy kolejne?

 

Dlaczego gminne inwestycje ciągną się latami, a kończą zawiadomieniem do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa?

 

– Dlatego, że nie są koordynowane. Nie ma wieloletniego planu inwestycji.W urzędzie miasta jest bardzo duża rotacja kadr.Wciągu ostatnich 10 lat zmieniło się kilku kierowników gminnego wydziału inwestycji, odeszło z pracy wielu wartościowych urzędników. Przez kilka lat projektanci ratusza nie mogą skompletować dokumentacji potrzebnej do uzyskania pozwolenia na jego budowę. Urzędnicy wielu wydziałów pracują w tragicznych warunkach, woda zalewa dokumenty i komputery, ale przez siedem lat zdołano jedynie zburzyć budyneczek starej przepompowni, na miejscu której planowany jest parking dla obsługi nowego ratusza. Budynek przepompowni był i tak przeznaczony do rozbiórki. Nie pozyskano też dodatkowego terenu. A jeśli mamy projekt i pozwolenie na budowę, np. Domu Ludowego w Bielawie, to te dokumenty leżą gdzieś, na jakiejś półce w urzędzie i zbierają kurz.Wiele się inwestuje, ale efektów brak – działania pozorowane. Takich projektów jest więcej. Brak jest decyzyjności.Wobec braku planu i roszad osobowych nie da się racjonalnie zapanować nad inwestycjami, od momentu przygotowania do zakończenia i rozliczenia.

 

A dlaczego inwestycje w naszej gminie kosztują drożej niż w innych gminach, np. amfiteatr?

 

– Sam byłem zwolennikiem budowy amfiteatru. Ale uważam, że powstał obiekt ani piękny, ani funkcjonalny i do tego dwukrotnie droższy. Myślę, że u nas koszty są wyższe niż w innych gminach, bo firmy, które decydują się wykonywać inwestycje u nas i przystępują do przetargów, mają wkalkulowane w cenę wszelkie możliwe zmiany projektów w trakcie realizacji, opóźnienia w płatnościach i ewentualne zakończenie sprawy w sądzie. Brak wizji gminy kosztuje. Świetnie widać to na przykładzie remontu Hugonówki. Remont pochłonie ponad 7 mln zł, a tak naprawdę nie wiadomo jaką funkcję ma spełniać ten budynek, czy jest to w tej chwili najpilniejsza potrzeba.

 

Czy radni biorą udział w pracach komisji przetargowych?

 

– Czasem tak. Nie wiem czy z prawem głosu, czy są tylko obserwatorami. Kilkakrotnie chciałem wziąć udział w pracach takiej komisji, ale do tej pory nie udało mi się. Zapraszani bywają tylko radni, którzy są zwolennikami burmistrza.

 

Nasz samorząd nie może sobie poradzić z rozwiązaniem wielu problemów, z którymi poradziły sobie inne gminy.W Lesznowoli można, a u nas nie?

 

– Daleko nam do Lesznowoli. Jesteśmy opóźnieni o co najmniej 10 lat. Podstawą rozwoju każdej gminy jest uchwalenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Bez planów trudno pozyskać inwestorów i rozwijać gminę. Choć i bez planów też można wiele zrobić, jeśli tylko ma się konkretny cel i konsekwentnie go realizuje, bez ciągłych przesunięć terminów i pieniędzy w budżecie.Można sprywatyzować Zakład Gospodarki Komunalnej i zaoszczędzić poważne sumy w budżecie miasta, z których np. wyremontujemy przedszkole.

 

W naszej gminie do inwestorów podchodzi się z dużą nieufnością…


– Trudno mi zrozumieć, dlaczego burmistrz podchodzi z taka nieufnością do potencjalnych inwestorów. Nie mówię tu o developerach, ale o rozwoju bazy uzdrowiskowej i usług dla kuracjuszy i turystów. Nowe inwestycje to nowe miejsca pracy dla mieszkańców. Czekanie, aż inwestorzy sami sobie poradzą, może potrwać bardzo długo.W Konstancinie musi się diametralnie zmienić sposób myślenia – mamy wieloletnie opóźnienia i wciąż stoimy w miejscu.

 

Daleko nam do Lesznowoli. Jesteśmy opóźnieni o co najmniej 10 lat. Bez planów trudno pozyskać inwestorów i rozwijać gminę

 

Zbliżają się wybory do samorządu terytorialnego. Wpoprzednich wyborach kandydował pan z komitetu Nasza Gmina – Nasz Powiat. Kilka miesięcy temu wystąpił pan z klubu i wstąpił do PiS. Jaka jest rola tej partii na szczeblu gminy?

 

– Uważam, że w miastach wielkości Konstancina najlepiej sprawdziłyby się okręgi jednomandatowe. Partie, choć mogłyby odgrywać jakąś rolę, na szczeblu gminy wiele nie pomagają.

 

A co pan sądzi o większym udziale kobiet w życiu publicznym naszej gminy?


– Uważam, że w Konstancinie jest wiele wartościowych, mądrych kobiet. Ich większy udział w życiu publicznym byłby pożądany. Posiedzenia komisji rady miejskiej trwałyby krócej i przebiegały spokojniej – wiadomo: kobieta łagodzi obyczaje. Zmiany są potrzebne.


Dziękuję za rozmowę

   
Drukuj