ZARYBILIŚMY WISŁĘ autor: MAGDA ANDRZEJEWICZ
   

JeziorkaW ubiegłym roku wydawało się, że dla Jeziorki, ryb i wędkarzy nadeszły lepsze czasy. Po uruchomieniu nowej oczyszczalni ścieków w Piasecznie, całymi latami zatruwana Jeziorka odżyła.

 

Żeby rzeka mogła żyć, nie wystarczy jednak tylko czysta woda i zarybianie. Nieczyszczone od dziesięcioleci koryto Jeziorki zablokowane jest połamanymi pniami drzew, gałęziami i tonami śmieci, które zatrzymują muł i piach niesiony z prądem i powodują wypłycenie rzeki. Na początku sezonu wędkarskiego i przed zawodami wędkarze z konstancińskiego koła sprzątają brzegi rzeki, ale nie mają sprzętu do oczyszczenia koryta. Zanieczyszczenia zalegające na dnie powodują spiętrzanie wody i stwarzają groźbę zalania terenów dorzecza.

 

– Rozumiemy, że po śnieżnej i mroźnej zimie, w przypadku gwałtownego ocieplenia, istniała realna groźba powodzi –mówiąwędkarze z koła nr 12wKonstancinie. – Ale podnoszenie stawideł na jazie na Jeziorce to nie jedyny sposób zapobiegania powodzi.

 

27 lutego stawidła jazu zostały podniesione na taką wysokość, że potężny ciąg wody podniósł osady denne, które zakleiły rybie skrzela i zmiótł ledwie oddychające ryby w dolny odcinek rzeki i dalej do Wisły. Przy brzegach Jeziorka jest bardzo płytka,ma dosłownie 20–30 cm głębokości, a w głębszym rowie na środku rzeki usiłują przeżyć ryby. Podniesienie stawideł działa jak wyjęcie korka z wanny. Cała ubiegłoroczna praca Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta i Gminy oraz wędkarzy poszła na marne. – Dzięki wspólnym działaniom WRiOŚ i wędkarzy w ubiegłym roku do Jeziorki i do oczkawodnego wpuszczona została rekordowa liczba nie tylko narybku, ale i dorosłych osobników: 1,5 tys. kg leszcza, 500 kg szczupaka i 300 kg lina zakupionych z gminnego funduszu ochrony środowiska –mówi prezes konstancińskiego koła wędkarskiego Robert Pietrzak. –Z czystego jeziora na północy Polski sprowadzone zostały dorosłe dorodne osobniki, tak by ich tarło odbyło się w naszych zbiornikach wodnych.Kolejne 15 tys. sztuk narybku szczupaka i prawie pół tony karpia, jazia i lina zakupiliśmy z własnych pieniędzy.

 

Po rybach w Jeziorce pozostało tylko wspomnienie. Jednego dnia spłynęły one do Wisły.W oczku wodnym też niewiele ryb przeżyło. Zablokowanie napływu wody na rzece Małej, przy rondzie Jana Pawła II, spowodowało obniżenie poziomu wody w oczku o 60 cm.Gruba tafla lodu odcięła dostęp tlenu i ryby nie miały czym oddychać. –Musieliśmy odwołać, zaplanowane na wiosnę zawody wędkarskie, ryby po prostu niema – dodaje Robert Pietrzak. – Jedyny zbiornik, jaki nie ucierpiał w skutek tegorocznej ciężkiej zimy to jezioro Habdzińskie. Przez cały miesiąc najsilniejszych mrozów wędkarze wycinali w lodzie otwory i natleniali wodę.

 

Cała ubiegłoroczna praca Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta i Gminy oraz wędkarzy poszła na marne. Po rybach w Jeziorce pozostało tylko wspomnienie

 

Mimo że Konstancin jest członkiem Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Zlewni Rzeki Jeziorki, że na terenie gminy działa (a na pewno jest zarejestrowane) Towarzystwo Przyjaciół Rzeki Jeziorki, które w statucie ma zapisane „podejmowanie działań na rzecz ochrony środowiska naturalnego dorzecza rzeki Jeziorki zgodnie ze standardami europejskimi; podejmowanie interwencji we współpracy z odpowiednimi służbami; współpraca z osobami prawnymi i fizycznymi mającymi wpływ na stan środowiska naturalnego dorzecza rzeki Jeziorki w celu redukcji zagrożeń dla tego środowiska; propagowanie wiedzy ekologicznej”, Jeziorka, płytka, brudna rzeczka, umiera.Ani nie jest ozdobą Parku Zdrojowego, ani przyjaznym domem dla ryb.Wniosek radnych, którzy od kilku lat upominają się o monitoring rzeki i sprawdzenie kamerą termowizyjną, kto ją zanieczyszcza, nadal nabiera mocy urzędowej w przepastnych szufladach magistratu.Warto się pośpieszyć,bo za kilka lat nie będzie już czego ratować.

   
Drukuj