GŁUPOTA – TO MAŁO POWIEDZIANE autor: (MA)
   

17 sierpnia mieszkaniec Konstancina postanowił samowolnie rozkopać lewy przeciwpowodziowy wał Jeziorki na wysokości stacji gazowej, tuż przy imberfalu. W wale powstała wyrwa o szerokości 10 m, która wywołała popłoch wśród mieszkańców.

 

Zniszczony wał, Konstancin-Jeziorna

 

Burmistrz Kazimierz Jańczuk zawiadomił policję, Prokuraturę Rejonową w Piasecznie, starostę powiatu i właściciela wału Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych (WZMiUW) oraz postawił w stan gotowości odpowiednie służby miejskie i gminny sztab kryzysowy, tak by w razie nagłego pogorszenia pogody i przyboru wody w Jeziorce móc natychmiast zareagować.

 

– Po ubiegłorocznej powodzi nawet dziecko wie, czym grozi przerwanie wału, a nie wie tego dorosły człowiek: ani zleceniodawca, ani operator koparki, która dokonała zniszczenia? – dziwi się mieszkanka pobliskiego osiedla, zwanego Argentyną. – Głupota to mało, to po prostu wandalizm. Pozostaje nam modlić się, żeby nie spadł deszcz – dodaje.

 

Pomysłodawca dewastacji wału, znany konstanciński biznesmen, wynajął koparkę od właściciela firmy Fadromex, który wydelegował pracownika do wykonania zlecenia. – Dziwne, że ani właściciel sprzętu, ani operator koparki nie zawahali się przed wykonaniem zamówienia – zastanawia się młody strażak z konstancińskiej Ochotniczej Straży Pożarnej.

 

Zleceniodawca, w rozmowie z dziennikarzem „Gazety Wyborczej”, stwierdził, że teren położony za wałem od kilku tygodni stał w wodzie. – Bałem się plagi malarii – powiedział.

 

– Kpi, czy o drogę pyta? Chciał w ten sposób spuścić wodę ze swojej działki i wymyślił głupotę – komentowali mieszkańcy. Malaria w Polsce? W 1968 r. Światowa Organizacja Zdrowia uznała Polskę za kraj wolny od malarii. Obecnie w Polsce stwierdza się rocznie ok. 30 przypadków malarii u osób powracających z Ameryki Południowej i Afryki.

 

19 sierpnia wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego wydał decyzję nakazującą WZMiUW naprawę wału i nadał swej decyzji rygor natychmiastowej wykonalności, a dwa dni później, po zakończeniu czynności śledczych, firma Mel-Con na zlecenie WZMiUW rozpoczęła prace ziemne związane z odbudową uszkodzonego wału. Wykonawca zapewnił, że w przypadku nagłego pogorszenia warunków pogodowych i wzrostu poziomu wód jest przygotowany na awaryjne zabezpieczenie wału. Naprawa 10-metrowej wyrwy będzie kosztować ok. 200 tys. zł.

 

WZMiUW zapewnia, że koszty naprawy wału wyegzekwuje od sprawców zniszczenia. Miejmy nadzieję, że piaseczyńska prokuratura nie umorzy postępowania.

 

* * *

 

Rozkopanie wału to nie pierwszy przypadek głupoty i wandalizmu na terenie naszej gminy; wcześniej doszło do podobnie przemyślanych działań: zasypania torfowiska w Bielawie i uśmiercenia kilkunastu drzew rosnących przy drodze Obory – Gassy. Przez ponad rok wywrotki z ziemią, gruzem i wszelkiej maści odpadami kursowały na torfowisko, zasypując je i niszcząc chronione gatunki roślin i zwierząt. Prokuratura Rejonowa w Piasecznie umorzyła postępowanie.

 

Niewidzialna ręka podpiłowała pnie ogromnych, kilkudziesięcioletnich drzew, czym spowodowała ich powolne usychanie. Pnie podpiłowane zostały na głębokość ok. 0,5 m, tuż u podstawy drzew. Po roku uschły i zostały wycięte. Sprawców wandalizmu nie znaleziono.

 

– Komu przeszkadzały, wiadomo. Drzewa rosły na trasie dolotu do prywatnego lotniska, zlokalizowanego tuż przy drodze, i przeszkadzały lądującym samolotom. Ale nikt nikogo za rękę nie złapał – mówi rolnik z Gassów.

 

Skutki tak nieodpowiedzialnych działań mogą być odległe w czasie – miejsce, w którym wał został rozkopany, pomimo naprawy zawsze będzie słabym punktem, co w przypadku kolejnego podniesienia stanu wód zagraża bezpieczeństwu miasta i mieszkańców. Zasypanie torfowiska spowodowało znaczne zniszczenie środowiska naturalnego i zasadniczą zmianę stosunków wodnych, skutkujących podtapianiem Bielawy.

 

Zniszczone drzewa, Konstancin-Jeziorna

Kilkanaście starych dużych drzew pójdzie na drewno do kominka

   
Drukuj